Trochę inaczej.
Hej :) Jak minął Wam weekend? Mój był relaksujący i pełen wrażeń- kulinarnych i kulturowych. Razem z bliskimi odwiedziliśmy Wrocławski jarmark świąteczny. Całkowicie mogę Wam polecić białego grzańca z limonką oraz niezastąpione kołacze, które jem przy każdej możliwej okazji. Tym razem skusiłam się na tego z orzechami, ale w polewie czekoladowej lub w posypce cynamonowej jest równie pyszny :) Razem z mamą spróbowałyśmy pieczonych kasztanów i chociaż mają w sobie wiele zdrowotnych właściwości to drugi raz bym ich nie kupiła, niestety. Jednak uważam, że warto je nabyć i samemu się przekonać. Oczywiście nie brakuje straganów, które oferują mnóstwo pamiątek i pomysłów na prezenty. Najmłodsi- i nie tylko- mogę zachwycać się wystawianymi w drewnianych chatkach bajkami- uwielbiam Jasia i Małgosię oraz Śpiącą królewnę, cudowny pomysł! I to tyle jeśli chodzi o jarmark.
Poranki natomiast umilałyśmy sobie owsiankami, oczywiście w klimacie świątecznym- cynamon, przyprawa korzenna oraz mandarynki to podstawa!
Jak większość osób wie, uwielbiam różnego rodzaju herbatki, więc wstąpiłyśmy do "Five o'clock" i zakupiłyśmy dwa zimowe smaki o nazwie "Laponia" i "Choinkowa słodycz ". Pierwsza z nich jest na bazie białej herbaty, a druga zielonej. Uwielbiam obie!
I ostatnia kulinarna zachęta dla Was. Jeśli będziecie we Wrocławiu to obowiązkowo idźcie na pizze do lokalu "Piec na Szewskiej". Chociaż by było strasznie zimno, deszczowo i wietrznie, to warto poczekać 30 minut za stolikiem (na dworze!) i rozkoszować się jej smakiem. W oczekiwaniu na pizze można się napić włoskiej, czarnej kawy lub tradycyjnie herbaty :) Moja pizza była z mozzarellą, mascarpone i szpinakiem, a mama zdecydowała się na mozzarellę, szynkę i bakłażana. Lepszej pizzy we Wrocławiu nie można zjeść, uwierzcie mi.
Jednak nie cały czas jadłyśmy! Udało nam się zrobić świąteczne zakupy oraz dostać się na Sky Tower, gdzie jak zawsze są piękne widoki. Następnym razem muszę się tam wybrać, kiedy będzie można podziwiać oświetlone miasto :)
Wieczorami nadrabiałyśmy filmowe zaległości. Postawiłyśmy na polskie kino, czyli film "Chce się żyć" oraz "Bilet na księżyc". Warto zobaczyć. Pierwszy ze względu na świetną grę aktorów oraz zaobserwowanie, jak wygląda rzeczywistość i jakie podejście większość z nas ma do chorych psychicznie osób. Poza tym może dzięki temu Ci, którzy wiecznie narzekają na swoje życie zobaczą, iż inni mają gorzej, a mimo tego CHCE IM SIĘ ŻYĆ. Co do drugiego filmu, to jest on częściowo lekcją dla mnie, ponieważ ukazuje życie w latach 60- korupcja, pogoń za przygodą, komunizm. Natomiast dla mojej mamy było to przypomnienie młodzieńczych lat.
Uff..dawno tyle nie pisałam (jeśli w ogóle kiedyś miało to miejsce). Jednak wydaje mi się, że czasami dobrze zrobić taki przerywnik na blogu. Co o tym myślicie? Podoba Wam się?
Poranki natomiast umilałyśmy sobie owsiankami, oczywiście w klimacie świątecznym- cynamon, przyprawa korzenna oraz mandarynki to podstawa!
I ostatnia kulinarna zachęta dla Was. Jeśli będziecie we Wrocławiu to obowiązkowo idźcie na pizze do lokalu "Piec na Szewskiej". Chociaż by było strasznie zimno, deszczowo i wietrznie, to warto poczekać 30 minut za stolikiem (na dworze!) i rozkoszować się jej smakiem. W oczekiwaniu na pizze można się napić włoskiej, czarnej kawy lub tradycyjnie herbaty :) Moja pizza była z mozzarellą, mascarpone i szpinakiem, a mama zdecydowała się na mozzarellę, szynkę i bakłażana. Lepszej pizzy we Wrocławiu nie można zjeść, uwierzcie mi.
Jednak nie cały czas jadłyśmy! Udało nam się zrobić świąteczne zakupy oraz dostać się na Sky Tower, gdzie jak zawsze są piękne widoki. Następnym razem muszę się tam wybrać, kiedy będzie można podziwiać oświetlone miasto :)
Uff..dawno tyle nie pisałam (jeśli w ogóle kiedyś miało to miejsce). Jednak wydaje mi się, że czasami dobrze zrobić taki przerywnik na blogu. Co o tym myślicie? Podoba Wam się?
Nie jestem wielkim miłośnikiem wrocławskiego jarmarku i niemal przez cały okres jego trwania omijam Rynek na kilometr, ale chociaż raz właśnie na kasztany i grzane wino wpadam na chwilę :D A co do Pieca na Szewskiej to fakt - najlepsza pizza w mieście, ex aequo z Happy Little Truck ;)
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, że omijasz- tłum ludzi przeraża! Szczególnie, kiedy zaczyna się weekend :<
Usuń