Orzeszki z kremem
Kochani, jak po świętach? Nabraliście chociaż trochę sił na nadchodzące tygodnie? Ja jeszcze korzystam z czasu wolnego i tym samym regeneruje swój organizm oraz nadrabiam wszelkie książkowe i filmowe zaległości :)
Jeśli chodzi o kulinarne zaległości to też ich troszkę jest, ale na wszystko przyjdzie czas :)
Póki co cieszę się jak dziecko z nowego prezentu od mamy. Zawsze chciałam móc robić takie orzeszki, którymi zajadałam się w okresie gimnazjalnym u koleżanki. Były idealne! I chociaż nie mam receptury na jej krem, to sama spróbowałam coś stworzyć i myślę, że to była dobra decyzja. Jeśli jesteście szczęśliwymi posiadaczami takiej maszynki do robienia orzeszków, to koniecznie wypróbujcie przepis i dajcie znać co sądzicie :)
Składniki na
kruche ciasto:
- 400 g mąki pszennej
- 100 g skrobi ziemniaczanej
- 2 jajka
- 50 g cukru pudru
- opakowanie cukru migdałowego
- 250 g masła roślinnego
- pół łyżeczki proszku do pieczenia
Wszystkie składniki umieścić w misie i wyrobić ręcznie do otrzymania zwartej kuli ciasta. Ciasto owinąć folią spożywczą i schłodzić w lodówce
przez 30 minut. Ze schłodzonego ciasta robimy małe kuleczki (wielkość
trzeba wyczuć - zbyt małe nie dadzą pełnego kształtu orzeszków, jeśli będą zbyt
duże ciasto wypłynie ponad kształt foremki). Pieczemy w rozgrzanej maszynce do
rumianego koloru, około 2 - 3 minuty - w zależności od mocy maszynki. Wyjmujemy i studzimy.
Krem orzechowy:
- 1 szklanka mleka
- pół szklanki drobnego cukru do wypieków
- 3 żółtka
- 3 łyżki mąki pszennej
- 170 g masła, w temperaturze pokojowej
- 3 łyżki koniaku
- 3/4 szklanki zmielonych orzechów (u mnie włoskie)
- kajmak (opcjonalnie)
- Mleko gotujemy z połową cukru.
- W misie miksera umieszczamy żółtka i resztę cukru- ucieramy do białości. Dodajemy przesianą mąkę pszenną i ucieramy dalej. Kiedy mleko się zagotuje przelewamy 1/3 do masy żółtkowej i ucieramy. Tak zahartowaną mieszankę przelewamy do reszty mleka w garnuszku i gotujemy jak budyń - cały czas mieszając drewnianą łyżką, do zagotowania, pogotować przez 1 minutę. Zdejmujemy z palnika. Przykrywamy folią spożywczą w taki sposób, by dotykała budyniu i odstawiamy do wystudzenia.
- Masło należy utrzeć do utrzymania jasnej, puszystej masy maślanej. Dodajemy wystudzony budyń (na jeden raz) i ucieramy do połączenia. Na koniec wsypujemy zmielone orzechy i miksujemy do połączenia.
- Orzeszki nadziewamy masą i łączymy w pary. Dodatkowo niektóre nadziewałam jeszcze kajmakiem. Koniecznie chłodzimy w lodówce. Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem.
Moje ulubione wspomnienie z dzieciństwa :D
OdpowiedzUsuńWyglądają nieziemsko apetycznie. Gdyby nie lenistwo poświąteczne, rzuciłabym się do ich robienia.
OdpowiedzUsuńAle co się odwlecze, to nie uciecze. Zapisuję i mam schowane na zaś;))
Faktycznie po świętach trzeba odpocząć od takich wypieków, chociaż muszę powiedzieć, że robi się je bardzo szybko :) Jednak mam nadzieję, że w niedługim czasie je wykonasz :)
Usuń